Kilka dni temu PE przegłosował dyrektywę o prawach autorskich w zmienionej formie w stosunku do treści z poprzedniego głosowania. W wielu europejskich stolicach w zeszły weekend na ulicę wyszło 200 000 osób. Petycję przeciwko podpisywaniu dyrektywy (aka ACTA2) podpisało 5 milionów obywateli. Na politykach zasiadających w Parlamencie Europejskim nie zrobiło to wrażenia.
Data 26 marca będzie jedną ważniejszych w roku 2019 dla Internautów. Niektóre media piszą, że nic wielkiego się nie stało. Analizując pod kątem technicznym rozwiązania wymagane do utrzymania porządku prawnego zgodnego z Artykułem 11 („podatek od linków”), wdrożone rozwiązania mogą być użyte do celowych nadużyć, których nie da się kontrolować. W przypadku „Artykułu 11” przepisy skupiają się, by duże platformy płaciły za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały materiały z prawami autorskimi. Natomiast kontrowersyjny „Artykuł 13” wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich. Duże media jak np. Facebook czy Youtube prawdopodobnie będą wykorzystywać mechanizm filtrowania do blokowania argumentów strony przeciwnej nurtu polityczno-społecznego, który jest popierany na Zachodzie i w Stanach, i który jest odrzucany przez konserwatywne narody.
Dyrektywa musi zostać zaimplementowana w krajach członkowskich do 24 miesięcy od daty przegłosowania, ale niekoniecznie w oryginalnej formie. O jej stanie musi zadecydować każde państwo z osobna. Wiadomo, że polski rząd będzie namawiany do niedostosowywania prawa europejskiego do krajowego, a w przyszłości, po kolejnych wyborach do PE jest szansa, by coraz bardziej sceptyczna część społeczeństwa Europy wobec UE wybrała polityków, którzy mogliby zmienić dyrektywę i nadać jej charakter wpisujący się w erę globalnego Internetu.
Na oficjalną część poczekamy do 9 kwietnia. Dopiero wtedy odbędzie się głosowanie. Wówczas poznamy stanowiska państw, które przegłosują w Radzie UE przyjęcie dyrektywy. Na razie Polska oraz kilka innych krajów zadeklarowała, że odrzuci dyrektywę. Niemniej z Holandią, Włochami, Finlandią i Luksemburgiem jesteśmy w mniejszości i raczej nie uda się nam uchylić od prawa. Miejmy nadzieję, że za 24 miesiące polski rząd wdroży lepsze rozwiązania niż zaproponowane w dyrektywie prewencyjne filtry (filtry, które będzie można zastosować dla dowolnych, niewygodnych treści, wprowadzając tylnymi drzwiami cenzurę prewencyjną, czyli zakaz wyrażania swojego zdania w Internecie na niewygodne tematy).
Czy ten artykuł był pomocny?
Oceniono: 0 razy