Ostatnio na Facebooku pojawiło się nowe zagrożenie likejacking (wymuszenie lajków). Tym razem postanowiono wykorzystać doskonale znaną sprawę Mariusz Trynkiewicza i budowanej dookoła niej atmosfery grozy. Choć zagrożenie jest stare prawie jak sam Facebook, cały czas dają się na nie nabierać nowe rzesze internautów.
Jak to działa?
Na tablicy Twojego znajomego pojawia się zdjęcie i link do artykułu, który ma za zadanie Cię ostrzec. Oczywiście link zachęca do natychmiastowego kliknięcia, dzięki temu dowiesz się jak obecnie, po 25 latach Trynkiewicz wygląda:
Następnie jesteśmy przekierowani bezpośrednio na stronę, na której powinno się znaleźć rozwinięcie artykułu:
Gdy to zrobimy – miniatura zostanie udostępniona na naszym prywatnym profilu facebookowym, wciągając w pułapkę kolejnych znajomych, sugerując jednocześnie, że to my jesteśmy autorami znaleziska.
Czym jest likejacking?
To sposób wymuszania klików i znaczników „Lubię To” na Facebooku. Polega na rozsyłaniu emocjonalnych, kontrowersyjnych treści i masowego udostępniania ich na tablicach użytkowników za pomocą złośliwego kodu. Dzięki temu właściciele stron zyskują dodatkowe „lajki” oraz ruch na stronie.
Choć likejacking jest wykorzystywany od bardzo dawna, wciąż dają się na niego nabierać kolejni internauci. Im treści bardziej kontrowersyjne, budzące więcej emocji, tym mocniej zachęcają do kliknięcia:
Jak się bronić?
Najlepiej nie klikać w podejrzane linki 🙂 A jeżeli dręczy nas nieodparta potrzeba sprawdzenia cóż tam ciekawego się ukrywa, możemy po prostu spytać znajomego czy chciał to udostępnić.
Jeżeli wolimy się nie pytać i mimo to nadal chcemy sprawdzić link – przed kliknięciem warto wylogować się z Facebooka i skorzystać z okna prywatnego przeglądarki (ale to naprawdę w ostateczności!). 99% tego typu linków nie dostarcza absolutnie żadnych wartościowych informacji).
źródło: AVG
Czy ten artykuł był pomocny?
Oceniono: 0 razy