Ludzie z Symanteca mając na uwadze fakt, jak wielu z nas jest podatnych na zaawansowane zagrożenia, oraz że ochrona przed nimi jest coraz trudniejsza, postanowili zmienić podejście do bezpieczeństwa ujednolicając portfolio swoich produktów. Z pułek znikną flagowe produkty dla użytkowników domowych i dla firm np. Norton Internet Security, Norton AntiVirus, Norton 360 (w sumie jest ich 9), zastąpi ich rozwiązanie pod nazwą Norton Security.
Trzeba powiedzieć, że nie jest to głupi pomysł. Często kupując antywirusa mamy w portfolio producenta 4 lub 5 produktów dla użytkowników domowych i tyle samo dla firm (lub więcej). Biorąc pod uwagę, że vendorów mamy całe mnóstwo, ciężko się w tym wszystkim połapać. Poza tym, przy zakupie oprogramowania już na samym początku musimy przewidzieć jakie elementy będą nam potrzebne do ochrony, co niepotrzebnie komplikuje sprawę.
Mając to na uwadze, Symantec postanowił uprościć nam wszystkim życie wprowadzając rozwiązanie pod nazwą Norton Security, które ma zastąpić wszystkie obecne wersje dla użytkownika domowego i kilka produktów dla firm, jednocześnie rozwiązanie to ma charakteryzować się kompleksową ochroną, zniknie podział na Antivirus i Internet Security.
Oprogramowanie Norton Security będzie dostępne w dwóch wersjach. Jedna z nich będzie zawierała funkcję tworzenia kopii zapasowej w chmurze, a druga nie. Norton Security jest obecnie w fazie beta i trafi do nas jako wersja stabilna tej jesieni.
Główne zmiany nowego Nortona Security będą skraplać się w chmurze…
Nowy Norton przyniesie nam nowy interfejs, ale przede wszystkim oprogramowanie to będzie udostępniane jako usługa SECaaS (Security as a Software), co za tym idzie, monitorowanie i zarządzanie agentami będzie odbywać się za pomocą web konsoli. Na razie nie wiadomo, czy użytkownicy domowi będą mieli jakąkolwiek możliwość uproszczonego zarządzania przez clouda (prawdopodobnie nie, poza usługą kopii zapasowej)
Jak mówi producent, dodatkową zaletą „przejścia do chmury” będzie fakt, że aktualizacje dostarczane do agentów będą w czasie rzeczywistym. Czyli wnioskować można, że zniknie całkowicie potrzeba pobierania sygnatur w czasie rzeczywistym przez agenty. W przypadku Symanteca trudno sobie to wyobrazić. Czas pokaże.
Czy ten artykuł był pomocny?
Oceniono: 0 razy