BellTrox InfoTech Services, mało znana firma IT z Delhi, przez siedem lat szpiegowała światowych polityków, biznesmenów i organizacje międzynarodowe. W latach 2013-2020 firma miała wgląd w ponad 10 tys. kont mailowych swoich ofiar.
Jak poinformowało PAP, powołując się na agencję Reutera, w latach 2013-2020 ofiarami BellTroX InfoTech Services mieli paść m.in. sędziowie w RPA, politycy w Meksyku i prawnicy we Francji, a także amerykańskie firmy inwestycyjne, jak KKR i Muddy Waters, czy organizacje cyfrowe, jak Free Press i Fight for the Future.
Hakerzy wysyłali ofiarom dziesiątki tysięcy wiadomości tak, żeby nakłonić ich adresatów do ujawnienia swoich haseł; te później trafiały do BellTroX. Niektóre z wiadomości były zaprojektowane tak, żeby imitować maile od znajomych lub krewnych użytkownika, inne wyświetlały się jako prośby o zalogowanie się np. do Facebooka lub zgłoszenia dotyczące odinstalowania kont na stronach pornograficznych.
Sprawa wyszła na jaw częściowo dzięki byłym pracownikom firmy, a częściowo dzięki raportowi przygotowanemu przez Citizen Lab, które przez ponad dwa lata mapowało infrastrukturę wykorzystywaną przez hakerów. W swoim raporcie Citizen Lab pisze, że ma silne przekonanie, iż pracownicy BellTrox byli zaangażowani w kampanie szpiegowskie.
Szef BellTrox, pan Sumit Gupta, jeszcze w 2015 r. został oskarżony o szpiegostwo po tym, jak dwaj amerykański prywatni detektywi przyznali, że zapłacili mu za zhakowanie kont kilku wysoko postawionych dyrektorów marketingu. W 2017 roku Gupta został uznany przez amerykańskie służby za uciekiniera. Resort sprawiedliwości USA nie chciał jednak zdradzić agencji Reutera ani aktualnego statusu sprawy, ani tego, czy wobec szefa BellTrox został wydany wniosek o ekstradycję. Dziennikarzom udało się jednak dotrzeć do informacji, że wobec indyjskiej firmy toczy się aktualnie w USA dochodzenie.
Reuterowi udało się skontaktować z przebywającym w Delhi Guptą, ten jednak nie chciał zdradzić, kim byli klienci korzystający z jego usług. Zaprzeczał również, aby zrobił cokolwiek złego lub był zaangażowany w jakąkolwiek działalność hakerską. Przyznał jedynie, że faktycznie pomógł kiedyś amerykańskim detektywom w ściągnięciu wiadomości ze skrzynek mailowych wskazanych mu internautów, ale powiedział, że wcześniej otrzymał od zleceniodawców dane logowania do kont.
Amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości nie chciało komentować sprawy.
Czy ten artykuł był pomocny?
Oceniono: 0 razy