Polski rząd nie poparł ACTA 2.0 w oryginalnym brzmieniu

13 września, 2018
Polski rząd nie poparł ACTA 2.0

Od kilku miesięcy w Parlamencie Europejskim toczył się bój o przegłosowanie ustawy przygotowanej przez europejską Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego (JURI) w sprawie nowej ustawy o ochronie praw autorskich (tak zwane ACTA II, ACTA 2 lub ACTA 2.0).

W pierwszej wersji ustawy z 2012 roku chodziło o zwalczanie obrotu towarami podrabianymi. Poprawiony akt z 2018 roku zyskał nowe uprawnienia, np. uiszczenia opłaty przez strony trzecie na rzecz wydawcy, którego treść będzie chroniona prawem autorskim. Na przykład według ustawy przygotowanej przez Komisję wydawca treści, agregator lub wyszukiwarka Google czy Yahoo, będą zobowiązane do odprowadzania wynagrodzenia dla autorów treści. A więc muzycy, wykonawcy i autorzy scenariuszy, a także wydawcy wiadomości i dziennikarze, otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę, gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform jak YouTube lub Facebook, oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News.

Dodatkowo nowa wersja dyrektywy sporządzona dla krajów członkowskich zakłada, że:

  • Małe i mikro platformy są wyłączone z zakresu stosowania dyrektywy.
  • Hiperłącza „z pojedynczymi słowami” mogą być swobodnie udostępniane bez cytowania fragmentów treści.
  • Dziennikarze muszą mieć udział w wynagrodzeniu związanym z prawami autorskimi, otrzymywanym przez ich wydawnictwo.
  • Strony internetowe będą musiały stworzyć systemy szybkiego dochodzenia roszczeń (obsługiwane przez człowieka, a nie algorytmy), za pośrednictwem których można będzie składać skargi w przypadku nieprawidłowego usunięcia przesłanych plików.
  • Niekomercyjne encyklopedie online takie jak Wikipedia oraz platformy oprogramowania open source, takie jak GitHub, będą automatycznie wyłączone z wymogu przestrzegania praw autorskich.

Niezadowolenie z kwietniowej dyrektywy ws. praw autorskich z 2018 roku wyraził przedstawiciel Organizacji Narodów Zjednoczonych, który w liście do Komisji Europejskiej napisał, że “proponowana dyrektywa może ustanowić reżim aktywnego monitoringu i odgórnej cenzury treści zamieszczanych przez użytkowników internetu” i „może być sprzeczna z traktatami międzynarodowymi i wolnościami obywatelskimi”. Powstała nawet specjalna strona internetowa savethelink.org mająca na celu wyjaśnienie dyrektywy ocenzurowania linków i karania za wstawianie hiperłącza do zamieszczanego w artykułach tekstu. Sprzeciw wyraził też m.in. szef serwisu Wykop.pl, który w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że do spełnienia dwóch wymogów: (1)autocenzury (artykułu 13), czyli wprowadzenia filtrów wyszukujących i blokujących naruszenia praw autorskich oraz (2)konieczności zapłaty autorowi, do którego linkują wykopowicze (artykuł 11 ), będzie dla niego w praktyce oznaczało podpisanie umowy z całym światem oraz zatrudnienie dodatkowych 200 osób, które miałyby się zajmować wyłącznie przeglądaniem, zgłaszaniem i usuwaniem treści chronionych prawami autorskimi. Jednym słowem Michał Białek poważnie rozważa przeniesienie serwisu Wykop.pl na serwery poza teren Unii Europejskiej, gdzie ustawa nie będzie obowiązywać.

Unijne prawo w obecnej wersji nie dotyczy małych przedsiębiorców i blogerów, którzy wcześniej mieli wiele obaw. Nie będą musieli tak jak duże portale i agregatory treści posiadać mechanizmów automatyzujących usuwanie nielegalnych treści oraz odpowiadać własną głową za publikowanie komentarzy przez użytkowników.

We wrześniu 2018 roku za dyrektywą głosowało 438 europosłów (w tym wszyscy z Platformy Obywatelskiej), przeciw było 226, 39 wstrzymało się od głosu. Zgłoszono ponad 250 poprawek do wersji dyrektywy zaproponowanej w lipcu 2018 roku.

W 2014 roku ze skutkami podobnego prawa zmagała się Hiszpania. Wtedy Google News nie zamierzało płacić, więc wycofało się z runku. Eksperyment zakończył się katastrofą finansową dla lokalnych wydawców, wiec zmieniono ustawę w taki sposób, by hiszpańscy autorzy nie mogli żądać wynagrodzenia od agregatora Google News.

Polska nie poparła oryginalnej dyrektywy ACTA 2.0 o prawie autorskim

Przegłosowana dyrektywa w PE musiała jeszcze zostać zaakceptowana przez Polskę, która nie poparła zaproponowanych zmian przez Komisję Europejską. Rząd wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego i z innymi krajami zaproponował korzystniejsze rozwiązania, które zostały przyjęte przez Radę Ministrów UE.

Przede wszystkim nie będzie tak zwanego podatku od linków. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w oficjalnym komunikacie wyjaśnia, że „w rzeczywistości nigdy nie miało ono objąć linków, a wyłącznie treść artykułów prasowych lub ich fragmenty. Samo linkowanie do cudzych utworów nie stanowi naruszenia prawa autorskiego i nowa dyrektywa nic w tej kwestii nie zmienia. W zgodzie ze stanowiskiem polskiego rządu, linkowanie nadal pozostaje w pełni legalną aktywnością każdego internauty. Wydawcy domagają się jednak ochrony przed działalnością serwisów, które wraz z linkami udostępniają krótkie fragmenty artykułów. W wielu przypadkach internauci nie zapoznają się z materiałami źródłowymi na stronach wydawców, ale czytają jedynie te krótkie fragmenty, pozbawiając wydawców wpływów z reklam.”

Budzący spore kontrowersje wymóg posiadania narzędzi do filtrowania treści jest niezgodny z dyrektywą o handlu elektronicznym. Ten przepis ograniczono tylko do platform, które „w sposób aktywny promują treści udostępniane przez internautów i zarabiają na nich. Takie platformy będą zobowiązane do uzyskania licencji”. Czyli serwisy społecznościowe Facebook, Twitter i inne, w tym Wikipedia, fora internetowe, serwisy aukcyjne i serwisy z ogłoszeniami nie zostaną objęte tym artykułem.

Z sieci nie znikną także memy. Nowa dyrektywa „nie ogranicza możliwości korzystania z tzw. dozwolonego użytku, a więc m.in. cytowania utworów czy tworzenia parodii albo utworów inspirowanych, w tym memów”.

Ostateczna wersja dyrektywy o ochronie praw autorskich ze zmianami zaproponowanymi przez niektóre kraje, w tym Polskę, wejdzie w życie po przegłosowaniu w Radzie Europejskiej i w Parlamencie Europejskim. Następnie będzie musiała zostać zaimplementowana w poszczególnych państwach członkowskich. Proces ten może zakończyć się nawet za 2-3 lata.

Picture of Adrian Ścibor

Adrian Ścibor

W ramach działań związanych z cyberbezpieczeństwem odpowiada w AVLab za przeprowadzanie testów rozwiązań ochronnych przed zagrożeniami. Opracowuje strategie oraz narzędzia, które pomagają w ochronie danych i systemów przed cyberatakami. Współuczestnik międzynarodowej grupy non-profit AMTSO, która zrzesza ekspertów IT.
Picture of Adrian Ścibor

Adrian Ścibor

W ramach działań związanych z cyberbezpieczeństwem odpowiada w AVLab za przeprowadzanie testów rozwiązań ochronnych przed zagrożeniami. Opracowuje strategie oraz narzędzia, które pomagają w ochronie danych i systemów przed cyberatakami. Współuczestnik międzynarodowej grupy non-profit AMTSO, która zrzesza ekspertów IT.

PODZIEL SIĘ:

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Wyrażam zgodę na przesłanie oferty drogą telefoniczną przez IT Partners security sp. z o.o. z siedzibą Katowicach ul.Padereskiego 35 na podany przeze mnie adres e-mail zgodnie z ustawą z dnia 10 maja 2018 roku o ochronie danych osobowych (Dz. Ustaw z 2018, poz. 1000) oraz zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Wyrażam zgodę na przesłanie oferty drogą mailową przez IT Partners security sp. z o.o. z siedzibą Katowicach ul.Padereskiego 35 na podany przeze mnie adres e-mail zgodnie z ustawą z dnia 10 maja 2018 roku o ochronie danych osobowych (Dz. Ustaw z 2018, poz. 1000) oraz zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

[ninja_tables id=”27481″]